środa, grudnia 10

Daily Nievlog.

Cześć. Pomyślałam, że muszę się podzielić z Wami kilkoma moimi nudnymi dniami. W końcu przecież nie macie, co robić. Więc wyszło to...

~~~~~~~~~~
Budzę się o 6:25, ale to nie ma żadnego sensu, bo i tak świadomość odzyskuję o 6:39. To dużo czasu, ale jak siedzę na łóżku to czuję, jakbym była do niego przyszyta. Poza tym, kto o zdrowych zmysłach chciałby wstać z cieplutkiego łóżka tylko po ubrania?
No cóż chwilę później stwierdzam, że nie mogę tak siedzieć przez cały dzień. Ubieram się w coś, w czym nie zamarznę i po woli pakuję książki do plecaka. Następnie idę do łazienki przez korytarz wymieniając spojrzenie z moją siostrą. Zaczynam ogarniać moje włosy. Najpierw czeszę je, co i tak nie daje żadnego efektu, ponieważ uparły się, że nie będę ze mną współpracować. Po chwili wkurzam się i postanawiam sięgnąć po cięższą broń. Prostuję je, co lekko pozwoliło im być "w miarę". Idę do mojego pokoju. Już 7:20. Jak? ;c
Wreszcie ubieram buty, kurtkę, arafatkę i rękawiczki. Postanawiam wyjść wyglądając jak pingwin. W końcu zmarzluchy tak mają. >.<
Na szczęście ratuje mnie mój tata i podwozi mnie w okolicę mojej szkoły. Wychodzę z samochodu i wybieram kierunek: gimnazjum.  Nie to, żebym nie lubiła mojej szkoły, ale po prostu wstawanie wcześnie rano, żeby posiedzieć na lekcjach, które w większości mnie nie interesują, to nie jest moje ulubione zajęcie.
Więc wchodzę do mojego ulubionego budynku i witam się z przyjaciółką, która razem ze mną idzie zanieść moją kurtkę do szatni. Takie interesujące. Rozmawiamy-jak to dziewczyny o wszystkim i niczym:
__________

J(a):No nieee! Musiałam się spojrzeć!
T(yna): A kto szedł?
J: Nooo.
T: Twój ulubiony kolega?
J: Tak. Czy on mnie przypadkiem nie prześladuje? Ja na serio nie wiem, on jest wszędzie. To jest chore.
__________

Słyszę dzwonek i idę na samą górę (2 piętro) aby zasiąść w iście wygodnej ławce na świetlicy. Czemu siedzę na świetlicy? Bo chłopacy mają WDŻ, a my, biedne, musimy się gdzieś podziać w czasie, kiedy oni "się uczą". Okazuje się, że pani od WDŻ nie ma. Więc chłopacy dołączają do nas na świetlicy. Okazuje się, że nie będziemy siedzieć bezczynnie tylko pani poprowadzi lekcję "Z doradcą zawodowym".
Opowiadała nam, o takich tam różnych: zawodówki, fryzjerki, weterynarze i takie rzeczy.
W końcu powiedziała, że mamy opowiedzieć o nas, naszych hobby i kim chcemy zostać w przyszłości.
Większość klasy powiedziała. (fryzjerka, piosenkarka, pielęgniarka, pani weterynarz, motocyklistka, sprzedawczyni itd.) Przyszła czas na mnie. Przedstawiłam się trochę jak w grupie wsparcia... imię, wiek, zainteresowania.
__________

P(ani): A kim chciałabyś zostać w przyszłości...?
J: Hmm...nie wiem.
P:Na pewno?
J; Chociaż... Chciałabym zostać mechanikiem!
__________

Część klasy się na mnie spojrzała. Następną lekcją był język polski. Jako iż nasza wychowawczyni uczy nas tego iście zacnego przedmiotu więc omawialiśmy różne sprawy wychowawcze, następna część lekcji to omawianie czegoś przypominającego wiersz oraz obrazu. To wcale nie było ciekawe... Już nie wspomnę, że co każdą przerwę praktycznie spotykałam mojego ulubionego kolegę...
Na (nie)szczęście następną lekcją była matematyka, której po prostu nie skomentuję. Powiem jedno: wyszłam z klasy śmiejąc się, zresztą jak zawsze, gdy cała reszta klasy była wściekła. :) <zawsze uśmiechnięta>
Kolejna lekcja... w-f. Więc idę do szatni, przebieram się w stój- białą koszulkę, która poszerza mi ramiona chociaż i tak są już ogromnych rozmiarów (przynajmniej mam się czym bronić xD), krótkie, niebieskie spodenki oraz najzwyklejsze czarne trampki. Rozpuszczone włosy spinam w kucyk. Idę do hali. Bieganie, i ćwiczenia dwutaktu. Po 45 minutach mogę odpocząć. W końcu jest 20 minutowa przerwa. Jupi! Idę z Wiką w poszukać Janusza, który tak na serio nie ma na imię, ale ja stwierdziłam, że lepiej to do niego pasuje. W końcu go znalazłam. Przerwa się kończy więc mówię do niego tylko, że jest pomponem. Teraz mam angielski. Świetnie. Rozwiązuje jakieś ćwiczenia, a pani dyktuje oceny proponowane. Ha! Mam 5+! ♥ Idę zanieść dzienniki do grupy podstawowej. U nas są 2 grupy: podstawowa i rozszerzona. Pukam do drzwi drugiej sali, wchodzę, mówię Dzień dobry. Pani mnie wita, pyta jak u mnie, o oceny. Oczywiście cała grupa się na mnie patrzy. Oprócz osób, które znam rozpoznaje mnie jakiś chłopak, którego nawet nie znam. Mówi mi cześć. Za to ja mówię Do widzenia. I wychodzę.
Następna lekcja podwójna technika. Lekcja dość przyjemna, fotografia. Szczęście, że już koniec!
No i na sam dół, do szatni po kurtkę. Ubieram ją i oczywiście nie mogło się obejść bez mojego ulubionego kolegi. Bo jakżeby inaczej?
Jakoś specjalnie nie śpieszy mi się do domu więc odprowadzam kolegę i wracam w stronę domu z koleżanką. W domu jestem około godziny 15. Jem obiad, a następnie śniadanie.

~~~~~~~~~~




To byłby już koniec. :)  Trochę dużo wyszło, ale trudno. Życzę Wam tak bardzo miłych dni, jak moje i więcej zadań z matematyki. Buahahaha. ♥  Dobranoc.
Lou