poniedziałek, października 24

Mam nudne życie. Nie mam co robić. Czuję, że umieram.

Ostatnimi czasy spędzam dużo nad myśleniem nad życiem. Mimo to nie staję się smutna, jak to wcześniej bywało. Myśląc nad życiem myśli się także nad śmiercią.
Wiele rzeczy się ostatnio wydarzyło, czuło się taki oddech śmierci na karku. W moim życiu zaczął się nowy etap, zobaczymy, jak będzie dalej.
Jesteś młody, niezależnie od wieku. Każdy ma jeszcze czas, na serio korzystaj z niego jak tylko możesz. Nie bój się powiedzieć komuś, że kochasz. Nie bój się emocji, reakcji i tego, co pomyślą inni. Nie niszcz sobie życia. Pamiętaj, że to Twoje życie, nikt nie powinien mieć nad nim kontroli, oprócz ciebie. Bądź swoim własnym panem, swoim królem.
Nie bój się żyć. Jest tyle rzeczy, których w życiu nie zrobiłeś. Tyle miejsc do odwiedzenia, tyle osób do spotkania. Nie wiesz, czego chcesz? Nie masz marzeń?
Zadaj sobie pytanie, "czego bym najbardziej chciał?" Pierwsza rzecz, która przyszła ci na myśl? Nie chcesz tego zrobić?
Pamiętaj, nigdy nie jesteś sam. Na świecie jest 7 miliardów osób, z czego nie wszyscy są okrutnymi, podłymi kreaturami. Może gdzieś tam czekają na Ciebie przyjaciele, miłość, rodzina?
Nie bój się poznawać ludzi, daj życiu szansę. Śmiej się, żyj. Masz w końcu tylko jedno życie, nigdy nie będzie lepszej okazji! Nie przekładaj marzeń na: może kiedyś, w przyszłym roku. To po prostu może nie nastąpić.
Spędzaj dużo czasu z osobami, wśród których jesteś szczęśliwa. Nie zapominaj też o tych, którzy tyle dla ciebie zrobili w życiu. Nie zapominaj powiedzieć "dziękuję". Jeśli wiesz, że komuś na Tobie zależy to nie zapomnij napisać tego pieprzonego serduszka na końcu wiadomości.
Kochaj i bądź kochany. Nie przejmuj się opinią innych, rodzina to tylko los na loterii, przyjaciele wybaczają, miłość będzie razem z Tobą, a resztą nie powinieneś się przejmować.
Ale nigdy w życiu nie siej nienawiści i agresji.

sobota, października 15

"I saw the devil, this morning, looking in the mirror"

Jesteśmy tylko ludźmi. Krzywdzimy, plujemy jadem, obrażamy, nieświadomie czasem powodujemy smutek. Taka jest już nasza natura.
Chcemy być szanowani, wymagamy bycia miłym dla nas, żądamy równości. Wszyscy wiemy, że nigdy tak nie będzie, a ten, kto nie wie tylko się okłamuje.
Każdy człowiek jest inny i inaczej przyjmuje różne wiadomości, nigdy nie możemy być pewni, kiedy przełamie się pewną "granicę" wytrzymałości. Możemy być gwoździem do trumny takiej osoby, nawet dosłownie.
Ale to nie była nasza wina, oczywiście, my tylko wyrażamy swoje zdanie, mówimy, to, co powinniśmy, przecież to była czysta prawda. 


Kurwa, ludzie, szczerze mówiąc gówno mnie obchodzi to, co mówicie. Nie obchodzi mnie to, co mówi o mnie jakaś karyna. Nie obchodzi mnie zdanie też typowych tumblrgirls, sebixów, brudasów, geeków, fuckboy'ów, nerdów, skate'ów, punków czy innych hipsterów.
Szczerze mówiąc to, mam wyjebane na to do tego stopnia, że śmiać mi się czasem chce, z tych wszystkich ludzi, którzy oceniają moje życie, a nie wiedzą, co musiałam na swojej drodze spotkać.
Oceniają mnie, wyzywają od dziwek, szmat, suk, tylko dlatego, że widzieli mnie z chłopakiem.
Szczerze mówiąc żałuję tylko jednego mojego "związku", który był toksyczny. Jestem bardzo szczęśliwa z tym, że nie ciągnęłam tego dłużej, aczkolwiek miał on i tak wielki wpływ na osobę, którą jestem teraz.
O wiele lepiej żyje mi się teraz, kiedy przestałam pochopnie oceniać, kiedy hamuję się z opinią o danej osobie. Staram się w każdym człowieku znaleźć dobrą stronę. Łapię się na tym, że rozmyślam o tym, co musiało się stać w życiu niektórych ludzi, że stali się tacy, czy miała na to wpływ ich rodzina, wydarzenia z przeszłości czy może coś innego.
Na prawdę, nienawidzę ludzi, jako gatunek i codziennie muszę żyć z tym, że jestem jednym z nich. Mimo, że czasem mi się odechciewa jak widzę te fałszywe mordy, które codziennie z uśmiechem mnie witają, pytają, co u mnie, jak życie, a później -z tym samym uśmiechem- obgadują mnie, jak bardzo jestem chujowa, i czego to ja nie robię.
Mimo mojego negatywnego nastawienia do życia, wrodzonego pesymizmu, jestem strasznie szczęśliwą osobą, czasami aż moja radość jest promieniotwórcza. Uwielbiam to, że ludzie patrzą się na mnie, jakbym nagle zmieniła dillera na takiego, co sprzedaje mi mocniejszy towar.
Szczerze mówiąc to mam coraz mocniejszy towar, bo tym towarem są ludzie, do których przywiązuję się coraz bardziej. Oczywiście nie wszyscy, pomijając tą najbliższą rodzinę mam tylko dwójkę przyjaciół.

Chociaż wiem, że nie zawsze jest między nami kolorowo, to nie wiem, jak bardzo załamana byłabym teraz, gdyby nie oni. I chociaż wiem, że przynajmniej połowa (ale śmieszne) z nich tego nie przeczyta, to i tak chciałabym zadedykować ten post dwóm osobom, mimo tego, że możemy się kiedyś rozstać i znienawidzić to chcę, żebyście wiedzieli, że zmieniliście moje życie o jakieś sto siedemdziesiąt dziewięć stopni, bo pewne rzeczy są nadal takie same.
Nie wiem, na prawdę, jaka bym teraz była, gdybym Was nie poznała.

Zabawnej O., z którą miałam wiele śmiesznych przygód i zawsze pozytywnemu A., z którym miałam jedną śmieszną przygodę. Mam nadzieję, że mimo odległości kiedyś to nadrobimy.

Zawsze kochana, śmieszna i gotowa na wszystko Z.