Jeśli, ktoś uważa, że nie mam prawa tęsknić za jakąś osobą czy być z jakiegokolwiek powodu na nią zła lub mieć jakiekolwiek uczuć niech lepiej tego nie czyta.
Od wakacji 2013 roku prowadzę pamiętnik. Dokładnie od 10 sierpnia. Zabrałam go do Zakopanego podczas rodzinnego wyjazdu. Miałam go prowadzić tylko podczas wakacji, ale tak się stało, że od tamtego czasu jeszcze go mam i dość niedawno go używałam.
Opisuję tam niektóre dni w których działo się coś ciekawego. Czasem uwielbiam usiąść sobie w ciepłym łóżku wieczorem i przeczytać to wszystko. Czasem pośmieję się z mojej naiwności, "problemów", ale niektóre sytuacje nadal nie dają mi spokoju.
W sumie połowa mojego pamiętnika to opowieści o jednej osobie, a raczej o dość trudnej do opisania relacji z tą osobą.Ta osoba do pewnego czasu była dla mnie bardzo ważna. Co ja gadam? Życia poza nim nie widziałam. Każdy mój dzień ograniczał się do rozmawiania z nim, przerw na jedzenie i spanie. Jest tam trochę cytatów z naszych rozmów, tylko tych najlepszych. Kiedyś liczył się dla mnie tylko on, a teraz jak to czytam, już wiem, co w nim widziałam. W głębi duszy (może nawet naprawdę głęboko) jest opiekuńczy. W końcu każdy lubi czuć się bezpiecznie... A on akurat mi to poczucie dawał. I w końcu zaczęło się gimnazjum. Gdzieś około października chciałam o tym wszystkim zapomnieć. No i stało się.
"Poznałam" drugą osobę... "Jest dość dziwny" - moja pierwsza myśl. W sumie znamy się od podstawówki, kiedyś zawiązywałam mu bandaż na głowie przy okazji jakiegoś występu (tak, wiem, ambitna rola, na pewno zostanę aktorką!), ale jakoś nie zwracałam na niego szczególnie uwagi. Czasem lubię się z niego pośmiać on ze mnie chyba też. Czasem wejdzie w śmietnik, albo spadnie ze schodów. Zazwyczaj on, albo ja odwalimy coś strasznie głupiego i później przez resztę dnia się śmieję z tego wydarzenia. Ogólnie to w szkole bawimy się w to, że się nie znamy, chociaż nie jestem do końca przekonana, czy to zabawa. Jeszcze tego nie rozgryzłam.Przy naszej pierwszej dłuższej rozmowie w gimnazjum to on przypomniał mi tę historię z przedstawieniem. Byłam dość zdziwiona, że jeszcze to pamięta, byłam wtedy w piątej klasie, a on w szóstej.
Dalszej opowieści nie ma. Na tym kończy się mój pamiętnik, a życie leci dalej. A teraz wszyscy trzymamy kciuki za siebie. Miejmy nadzieję, że wszystko zawsze będzie dobrze, a jak nie, to, że szybko się odbijemy. Leżenie na dnie wcale nie jest fajne. Pamiętajcie.
Głowa do góry, zdejmuj te czarne okulary, czas na różowy, czas na tęczę. Czasem po prostu osoby muszą odejść z naszego życia,chociaż wcale tego nie chcemy. One po prostu zwalniają miejsce dla innych. Jeśli coś kochasz daj mu odejść. Bezsensowne trzymanie kogoś przy sobie do niczego nie prowadzi.
PS. Tytuł nie nawiązuje tylko do tego, że mam to wszystko zapisane w pamiętniku. Opisuje także kruchość naszych przeżyć- większość zapominamy. :)
To jest właśnie to wszystko, o czym myślę całymi dniami. Może i uznacie, że mój umysł jest pustą blondynką, ale no cóż... "no bywa" ♥
Lou.