czwartek, lipca 16

Jak skutecznie się zabić?

Często bywają takie dni, które trzeba spędzić z ludźmi, których się nienawidzi. Pomimo tego, że nie chce się tego, to trzeba. Nadchodzi także pora zastanowić się, jak bardzo i za co się nienawidzi. W końcu okazuję się, że siedzisz przy jednym stole z fałszywą przyjaciółką, która wbiła ci nóż w plecy i byłym chłopakiem, który skrzywdził cię, chociaż obiecywał, że tego nie zrobi. Co więcej, że będzie na zawsze. Wszyscy świetnie się bawią, a ty siedzisz w towarzystwie, ale samotny. Zdajesz sobie sprawę, że nikogo nie obchodzisz. Po paru godzinach męczarni z ludźmi, którzy nienawidzą ciebie bardziej, niż ty ich, przychodzisz do domu. Wtedy rodzice pytają o oceny i nieusatysfakcjonowani odpowiedzią prawią ci morały zaczynając - o tym, o ile razy ich oceny były lepsze od twoich, zahaczając o pracę w przyszłości, kończąc na  samotnej śmierci na ulicy. W okropnym nastroju idziesz do siebie z myślą, że nic nie może być gorsze, gdy twoja rodzicielka oznajmia ci, jaką to jesteś życiową porażką oraz ofermą, bo jej nie pomagasz.

W końcu każde z tych istot opuściło ciebie i dało ci chwilę wytchnienia. A ty, odliczając na palcach jednej ręki dobre dni w tym roku, myślisz o tym, co mówią o Tobie wszyscy.
"Skoro tyle osób powtarza codziennie to samo o Tobie, nie mogą się przecież mylić."
Nagle dociera do Ciebie myśl, że chcesz to wszystko zakończyć. Znasz parę sposobów, ale w internecie jest więcej. Więc szukasz tego odpowiedniego.

I szczerze mówiąc, gdy piszę to wszystko, aż przechodzą mnie ciarki. To dlatego, że nie szukasz już innego wyjścia. Myślisz, że jest tylko to jedno, jedyne. Twoją jedną myślą teraz jest "Chcę się zabić".Twoje "wyjście" tak na prawdę nie jest "wyjściem". Nie jest także "deską ratunku" ani "opcją". Jest ucieczką. Nieważne w jak bardzo okropnej sytuacji się znalazłeś. To i tak, zawsze będzie "ucieczka" czyli dosłowny koniec.

Statystycznie co dziesiąta osoba umiera odbierając sobie życie.

Jeśli już tu jesteś, jeśli dobrnąłeś aż tutaj powiem Ci jedno. Nie rób tego! Nie chcę, żebyś kiedykolwiek to zrobił. Wiem, że jest ciężko, a Ty, sądząc po tym, że tu jesteś, na pewno załamujesz już ręce. Ale w końcu chcesz porzucić wszelkie uczucia i wszystkich ludzi. Niestety, nie po to tu jestem. Nie jestem osobą, która chce pomóc ci targnąć się na własne życie, nie podam ci żyletki, pistoletu, ani ilości alkoholu oraz leków.Jedyną rzeczą jaką Ci podam jest ręka. Mam nadzieję, że pomocna.

Pamiętaj, że nawet kiedy czujesz, że samo oddychanie sprawia ci ból - jest wyjście. Nawet gdy jesteś sam.
Są osoby, które pomogą Ci to wyjście dostrzec. Są miejsca, gdzie mogą ci pomóc. Są miejsca, które jeszcze wierzą w Ciebie i kibicują Ci tak mocno jak ja. Są ludzie, którzy chętnie Cię wysłuchają i poradzą Ci, w trudnej sytuacji.

Proszę! Za nim zamkniesz tą stronę! Przekonaj się sam, że na świecie, jest ktoś, kto chce Ci pomóc! Są tu osoby, które pomogą Ci wyznaczyć dobrą drogę.


116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym

22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna

116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży

801 120 002
– Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”

800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej

Całodobowe Telefony Zaufania

Pamiętaj, że nigdy nie wiesz, co stanie się na samym końcu. Wszystko zawsze może się zmienić, a to, w dużej mierze, od nas samych zależy!

środa, lipca 1

Szczęście.

Nie było mnie ponad miesiąc. Wielokrotnie wchodziłam tu w celu napisania czegokolwiek, niestety jak widać - nieskutecznie. Wiele razy pocieszałam się "Napiszę coś jutro!" "Napiszę w weekend!", ale jak widać tylko na pocieszaniu się skończyło, a efektów nie ma. Chciałabym Wam tak dużo opowiedzieć, ale tak mało umiem. W końcu zdecydowałam się na to, żeby opowiedzieć Wam o szczęściu.
Bardzo długi czas, bo prawie cały, gdy mnie nie było, było mi źle. Dlaczego? Wyznaczyłam sobie niemożliwy do spełnienia cel. Tylko sama mogłam do niego dojść, a wielu ludzi chciało mi przeszkodzić. I gdy już byłam blisko oni bardzo lubili mnie ściągać na dół. Byli także ludzie, którzy chcieli odprowadzić mnie od celu. Nie miałam ludzi, którzy mogliby pomóc osiągnąć mi mój cel, bo pomimo, że wielu się starało, to żaden z nich nie pomógł mi. Dzięki nim rozumiałam tylko to, co robię źle. Gdy już byłam na dnie chciałam, żeby było lepiej, starałam się... Nie powiem, było ciężko. Nie chciałam się poddawać, chociaż gdy cierpienie wdawało się we znaki coraz częściej myślałam, o porażce. W moich oczach przez cały czas można było widzieć cienie wątpienia i bólu. Niektórzy nadal próbowali mnie zniszczyć, nie chciałam im się dawać. Ale bywało i tak, że mój ból wychodził na zewnątrz w postaci łez. Nie lubiłam okazywać swoich uczuć, ale załamywałam ręce i pomimo tego, że nie chciałam to tak bywało. W końcu, w momencie, w którym całkowicie straciłam nadzieję pomyślałam: "Jak nie teraz to nigdy", zaryzykowałam. To był moment, w którym i tak wszystko było skazane na porażkę, a ja, niemogąc się z tym pogodzić, musiałam zaryzykować. Nie miałam do stracenia już nic, a do zyskania bardzo dużo. I chyba w końcu na to zasłużyłam. W końcu wypracowałam sobie odrobinę szczęścia. Po tak długim czasie, po prawie sześciu miesiącach dotarłam do swojego celu. Osiągnęłam to, a tak wielu ludzi było na przeciw mnie. Osiągnęłam to, pomimo, że nikt nie mógł mi w tym pomóc. Osiągnęłam to poświęceniem, ciężką pracą, czasem bólem i cierpieniem.
Jestem szczęśliwa!




Wierzcie w siebie! Nie dajcie sobie wmówić, że nie dacie rady czegoś zrobić. Każdy pracuje na siebie i to tylko od nas samych zależy, czy osiągniemy cel.