wtorek, czerwca 28

Przyjaźń We Trójkę czyli szybki poradnik- Jak stracić poczucie własnej wartości?

Szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru nigdy poruszać tego tematu, ponieważ nigdy mnie dotyczył, do czasu. W pierwszej klasie gimnazjum zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną. Miałyśmy ze sobą dużo wspólnego, potrafiłyśmy rozmawiać ze sobą godzinami. Zaczęły się wspólne wyjścia, nasza prawdziwa przyjaźń trwała całe (uwaga) półtora roku, co stanowi niemalże jedną dziesiątą mojego życia, więc jak dla mnie to dużo.
Podczas wakacji trochę się zmieniło, mianowicie doszła do nas trzecia dziewczyna. W sumie raczej do niej, ja nawet za nią nie przepadałam. Przez jakiś czas było dobrze. Zaczęło się psuć pod koniec grudnia. Pomimo, że z drugą dziewczyną później miałam bardzo dobre relacje, także razem wychodziłyśmy, ale to nie było to samo.
Moja własna przyjaciółka, która od długiego czasu planowała ze mną sylwestra, spędziła go z drugą. Zabolało, no cóż. Nie wspomnę o tym, że w przerwę świąteczną także ze sobą wychodziły, zapominając o mnie. Należę do osób, które nie lubią się nigdzie wpraszać, więc nie było nawet takiej opcji.
Przez jakiś czas później też było dobrze, a potem nagle cisza. Nie odezwała się ani razu przez dwutygodniowe ferie. Ja sama się odezwałam, podałam jej rękę na zgodę. Ta druga przez cały czas nastawiała ją przeciwko mnie. Coś we mnie pękło, nie umiałam już tak jak kiedyś, zresztą ona też nie zachowywała się tak samo, pomimo tego wszystkiego pomiędzy nami wiało chłodem.
Mimo obiecanej poprawy z jej strony, nie olewania mnie, bywało jeszcze gorzej. Nie przychodziła, kiedy się umawiałyśmy. W końcu "nasze" piosenki, "nasze" wszystkie rzeczy stały się "ich".Patrząc na nie czułam się jak ostatnie gówno. Głupia byłam myśląc, że wynagrodzę to sobie chłopakiem.
Ona, moja jedyna szansa na normalne życie, która niszczyła moje chore plany, miałam w niej oparcie, jak w nikim innym. Nieważne co bym zrobiła, zawsze by mi pomogła.
Zawsze trwało krótko.
Osobiście nie wiem, za co to wszystko. Za prawie dwa lata przyjaźni nawet w najgorszych chwilach? Pomimo tego, że mnie olewała, to ją wspierałam. Dałam jej jeszcze dwie szanse, sama wyciągnęłam do niej rękę. Przestałam spędzać z nią czas, bo odczuwałam, że mnie nie chce. Oczywiście w rozmowach wszystkiego się wypierała. Ona mnie nie olewa, ona mnie nie zostawia samej, ona mnie kocha i nie wyobraża sobie beze mnie życia. 

Ja sobie mogłam wyobrazić, bo ostatnie tygodnie właśnie tak wyglądały. Całkiem niedawno wypowiedziały mi obie wojnę. Miło z ich strony.
Taka była moja historia, jeśli ktoś z was posiada podobną możecie wesprzeć siebie nawzajem lub mnie komentarzem na dole. Dziękuję za uwagę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz