niedziela, lipca 3

Jak jest w gimnazjum? Czyli opowieści o niespełnionych marzeniach.

Cześć. Niech zgadnę, zapewne ty także musisz chodzić do szkoły. I tak, zapewne lepiej byłoby, gdybyśmy chodzili tam, ale niczego się nie uczyli. Ale to nie miałoby sensu.
Chciałam przyjść i się wyżalić jak bardzo wkurza mnie moje gimnazjum. No więc zacznijmy od tego, że mam bezsensowny plan, którego szczerze nienawidzę i chyba nie tylko ja. Mam także bardzo sprawiedliwe nauczycielki, które nawet, jeśli widzą, że klasa nic nie rozumie i tak idą z tematem dalej, bo nie ma co tłumaczyć, przecież nie siedzimy tam po 7-8 godzin, żeby coś zrozumieć.
Autentyczną sytuacją jest to, że dostałam uwagę za mówienie prawdy mianowicie za zdanie "Kurcze, ale dwa tygodnie temu oni tam mieli takie <pokazuje pudełko 50 cm x 20 cm> pudełko pełne bandaży. Nie sądzę, że tak szybko je wykorzystali" Bandaże były, nie wykorzystał ich nikt, ponieważ tydzień później znalazły się, kiedy jednej z reprezentantek stało się coś w nogę. Na moje pytanie, za co była ta uwaga otrzymałam odpowiedź: "Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy"

W mojej szkole jest taki plakat, na którym jest napisane kilka haseł między innymi:
"Zawsze mówimy prawdę" "Uczymy się" "Jesteśmy dla siebie mili" "Jesteśmy uśmiechnięci" itd. Same bzdury. Nic nie szkodzi, że nauczycielki ciągle kłamią i są hipokrytkami. Nic nie szkodzi, że 1/50 gimnazjum ma średnią ocen ponad 4,0. Nic nie szkodzi, że niektórzy z nas nie mają wcale przyjaciół i nie są akceptowani przez resztę. To nic, że ponad połowa chodzi tu z czystego przymusu.
Nie dostaniesz tu dobrej oceny, jeśli twoja nauczycielka cię nie lubi. Pozdrawiam panią od wf, która pomimo to, że miałam drugi najlepszy wynik w bieganiu na 100 m, a szósty na 600 m, podczas gdy dziewczyny o wiele gorsze, które często nie uczestniczyły w lekcji (za co mają jedynki, ale nieważne) dostały ocenę bardzo dobrą, a ja dobrą. Odpowiedzią na pytanie dlaczego było to: "W poprzednim półroczu starałaś się bardziej" Nieważne, że w poprzednim półroczu nie było żadnych zaliczeń na ocenę, że nie robiliśmy prawie nic oprócz gry w piłkę ręczną, a sama widzę swoje postępy w staraniach i z moją kondycją także teraz jest lepiej. Poza tym posumowała moje zachowanie na lekcji wf dwoma słowami (mimo to, że zachowanie i ocena końcoworoczna to zupełnie inna sprawa). Otóż, według niej moje miano to: "adwokat diabła".

Nie rozumiem także tego, jak moja najukochańsza na świecie pani dyrektor (bardzo sarkazm) może obrażać inną szkołę, (nazwijmy ją Y) tylko dlatego, że idzie tam 1/10 osób z mojej podstawówki (w miejscowości X). Dyrektorka swoją wypowiedź argumentuje tym, że to nie ma sensu, ponieważ jeśli mamy jedno gimnazjum i jedną podstawówkę w miejscowości X i gimnazjum w miejscowości Y to znaczy, że 100% osób z podstawówki X powinno iść właśnie do jej gimnazjum X. Teraz ja pokażę swoją perspektywę. Powody dla których inni idą do właśnie tego gimnazjum w innej miejscowości:
1) Gimnajum Y to szkoła niepubliczna, w której trzeba płacić czesne
2) Nie idzie tam cała masa ludzi którzy ledwo zdali podstawówkę
3) Nie ma tam typowych debili, którzy zostają po cztery razy w jednej klasie
4)Chodzą tam osoby, które chcą się czegoś nauczyć
5) Nauczyciele są sto razy lepsi
6) Nauczyciele nie drą się na uczniów
7) W szkole Y wszyscy są tak samo uprzywilejowani, typowe nauczycielskie wywyższanie innych występuje tam naprawdę rzadko
8) Klasy poprzez zaplanowaną przez szkołę integrację różnymi zajęciami są bardziej zgrane. W szkole X klasy zgrane bywają 1 na 5 przypadków
9) Mają o wiele lepsze zasady ( W szkole X panuje rygor: nie można mieć pomalowanych włosów, paznokci, nie wolno nosić makijażu, żadnych tatuaży <nawet tych naklejek, ani zwykłych rysunków na skórze>, zero krótkich spodenek <jedynie takie zakrywające kolano>, bluzek niezakrywających dupy, ani ramion <oczywiście w klimatyzację też nie raczą zainwestować, co za ty idzie - jak jest +25 na dworze to śmierdzi> co najlepsze: hipokryzja, dla całej szkoły mają włączone wi-fi, ale na całym terenie szkoły jest zakaz używania telefonów <nauczycielki oczywiście mogą>
10) W szkole Y nie oceniają cię, jesteś bardziej anonimowy ( w szkole X  nauczyciele mogą ci powiedzieć, że nie podoba im się chłopak z którym się spotykasz i powinnaś z nim zerwać)
11) Mają o wiele więcej atrakcji w czasie roku szkolnego związanych ze świętami, międzynarodowymi dniami.
12) Na ich wycieczki jeździ prawie cała szkoła wyłączając max. 10 osób
13) Jest ich po prostu mniej
14) Poziom nauczania jest wyższy

Nie rozumiem więc jej zdziwienia, skoro tych powodów jest jeszcze więcej. Pewnie zdziwi was też historia z tym, że moja szanowna pani dyrektor na apelu kończącym przedstawiając średnią ocen całej szkoły podwyższyła ją sobie aż o 0,3, co było niemożliwe, ponieważ najwyższa średnią było 3,75, a średnia szkoły wynosiła 3,77. Jeśli chce się oszukiwać, trzeba robić to mądrze. Oczywiście według niej była to drobna pomyłka, ale z tego co ja wiem 4 leży daleko od 7 na klawiaturze. 
Na samym początku mojej kariery w gimnazjum byłam bardzo pozytywnie nastawiona do mojej szkoły, ale to się zmieniło. Dziś nie wiem, jak wytrzymam ostatnią klasę.
Od razu odpowiadam na wasze pytanie, nic, a nic nie zostało podkoloryzowane, ani zmienione. Dziękuję za przeczytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz